niedziela, 13 lutego 2011

Historia wschodniego paska….

Godzina 16.55, za 5 minut w oddalonym o kilka minut drogi pieszo kościele zaczyna się ślub… O kórwa, zapomniałem paska do spodni$%^ Zdesperowany ruszam do bardzo oddalonego sklepu Kaufland (w którym niestety zmarł nagle kilka godzin temu dziadek Panny Młodej) – na schodach spotykam właściciela Hotelu… pytam na spontanie czy przypadkiem nie ma pożyczyć paska bo mam problem (streszczam pobieżnie) – a On na te słowa bez namysłu wyciąga ze szlufek pasek przedstawiony na kolażu i życzy mi udanej zabawy.To się nazywa wschodnia życzliwość, myślałem że koleś bujający się stuningowanym x6 nie poświęci się do tego stopnia. Polecam jego Hotel Kasieńka w Hrubieszowie, disajnerskie wnętrza , coś na wzór Hotel blowup hall 50/50 w Poznaniu tylko we wschodnim smaku – Anet na tle disajnerskiego grzejnika. Pokazywaliśmy jak się słodzi wódkę. Zabawa była przednia, Hej sokoły śpiewane 5 km od granicy z Ukrainą – to trzeba przeżyć, i uratowałem życie jednemu panu… Myślę że pasek podziałał trochę jak talizman a trochę jak przepustka. Kaca leczyliśmy na Zamojskim rynku. Najlepszego dla Państwa Młodych. Przy okazji chcę zdementować pogłoskę iż to miasto samych przemytników! A biznesowo: mam do sprzedania trochę fajki LM z ukraińską banderolką – 4,50 paczka- przy większym zakupie opuszczę 10 groszy na paczce – oferta dotyczy zakupu min. Dwóch tirów:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz