niedziela, 25 grudnia 2011

Byłem na kareoke

Brat cioteczny zaprosił Nas na chrzest córki , poprosili o kilka fot z tego wydarzenia… Pośpiewałem sobie, podobał mi się mój głos wkradający się między inne nadając ton słodkiej wyższości… Zjadłem też biały krążek z nie wiadomo czy czystych rąk księdza – niestety Sokółka się nie powtórzyła a ja się nie zakrztusiłem…:(wolę andruty bo są większe

Biedne maleństwo, po tym jak inny ksiądz polał jej główkę jakąś cieczą i dotknął jej nie mogła powstrzymać płaczu do końca, nawet gdy ksiądz interweniował z kropidłem – tak to jest ze złym dotykiem.