czwartek, 6 stycznia 2011

Wizyta Tuszpasterska


Puk puk, idę do drzwi, wiem z ogłoszenia na klatce że to pewnie ksiądz z wizytą duszpasterską…
Łysawy grubasek w czarnej męskiej sukience zwanej sutanną, z przewieszonym błyszczącym biało złotym szaliczkiem z progu mówi mi shalom ( przeczytał to na ceramicznej tabliczce zawieszonej na drzwiach z napisem Shalom Y’all, którą przywieźliśmy ze Strefy Gazy). Uścisk dłoni. . Przygotowane kropidło, świece , Jezunio na krzyżyku i woda w szklanej miseczce z Ikea w towarzystwie świec typu teealight z biedronki osadzonych w szklane świeczniki z Ikea po 4,99. Oni się modlilili, ja stałem… Opowiedziałem mu o pśmocy, On mówi że to już było jako jakieś tao, pewnie mówił o chińskich zupkach tao-tao…ja wolę zdrowe jedzenie Tak czy siak nie oczekuję zrozumienia od człeka co układa sobie wszystko na fundamencie dogmatu… i nie wie co to mega orgazm kilka razy w tygodniu osiągnięty równocześnie ze wspaniałą kobietą… on woli czytać, ja wolę doświadczać i poznawać. Może gdy On przemyśli co powiedziałem dozna prawdziwego oświecenia, lecz wątpię by coś zmienił oficjalnie w swym życiu, mogło by to spowodować ekonomiczne zmiany i odcięcie od środków, które pozwalają mu żyć bez pracy w kopalni itd…Fajnie że możemy się spotkać raz do roku. Nastrajałem się kawałkiem Kukiza…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz