piątek, 11 marca 2011
poranek w łodzi
Budzę się dziś rano w Łodzi, a może to stan na pograniczu snu i jawy? tak czy siak wyglądam przez okno...
a tu brunetka przypominająca Audrey gdzieś dzwoni... chwytam nędzną podrubę iphona... niestety nie dzwoni do mnie.
dociera do świadomości że jest nierealna, nie możliwa, mogąca istnieć tylko w mej wyobraźni - wielkoformatowa kusicielka.
Ostatnio ludzie mnie zaskakują swym chorym debilizmem, spotkałem dziewczynę (ma żeńskie imię i ubiera się niby w damskie ciuszki, ale nie zdziwił bym się gdyby miała siusiaka miast pipki), która nie jje mięsa w środy i piątki bo jest wielkim katolikiem, ale szczyci się sexem przed małżeńskim - obłuda
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz