Hulałem dziś na imprze Vintage, waliło trochę ekociuchlandem… Grajek Krawiec dał ostro. Mało co uczesał bym wodzireja. Anet wbiła prosto z firmowego zgromadzenia (coś na wzór kółka dla niepełnospytnych)…Coś tam chlapłem , później jakiś paparazzi pstrykał fotki jak chędożyłem branżę kosmetyczną w budce… pociągnąłem go z liścia i zawinąłem kartę…
Korekta o poranku: czyli 11.27 w niedzielę…
Chyba nie uwierzyliście że był tam jakiś paparazzi… a szkoda, być jak Dorota Gardias – latają za nią prawie jak za Lady D. i nie pociągnął bym nikogo z liście – najwyżej pierdną bym mu w twarz jak jakiemuś wyniosłemu sprzedawcy:) tego prawo chyba nie zabrania. Dziękuję podlotkowi , który ślinił się na trzydziesto parolatka za zrobienie fotek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz