niedziela, 12 września 2010
jump my hart
Anet namalowała mi spontaniczne serce na przedramieniu, niedziela w domu, dres… nareszcie.
Ja trochę tęsknię za moją formą, nie mam ostatnio czasu…
Pamiętam jak dawno temu przygotowywałem się do Mistrzostw Polski w Fitnes akrobatycznym, to była forma, tony supli działających na kichy jak oranżada w PRL-u. Na kilka tygodni przed startem złamałem piątą kość śródstopia, za wiele emocji włożyłem w trening… Wielką radość sprawił mi skok do morza na główkę z górnego pokładu łodzi, kilka miesięcy po uszkodzeniu kręgosłupa w wypadku samochodowym z jednym z mrocznych rycerzy…
…”Biegać skakać latać pływać w tańcu w ruchu wypoczywać”…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz