…”40 dni bez Internetu? To straszne, masakra! Lepiej tego nie rób! Pozdro! Gracek”… - napisał, czasem warto posłuchać przyjaciół. Jak widzicie każdy plan można zmienić. Uznałem że nie powielę pomysłu z książki z której Nergal zrobił ognisko (jak mówiły Panie w beretkach - to bozia pokarała chorobą tego diabła co puka tą tandetną profanantkę) Ale przyznacie że powiało powagą:) postowałem w afekcie. Wolę gdy inspirują mnie realne, rzeczywiste zmaterializowane cuda. Dziś zainspirowałem się tym boskim cudem podczas porannego szczotkowania. Lubię się uśmiechać lecz od 18 roku życia robię to w duchu lub w zamkniętym kręgu przyjaciół. Raz na imprezie w przyjaznym Lublinie pewien starszy o ponad dziesięć lat desperat rzucił mnie szklanką od whisky w twarz – pomylił kolesi (pomylił mie z jednym ze sprzedawców o którym czasem czytacie, bo mieliśmy takie same spodnie) jak tłumaczył. Ludzie z ONR powiedzieli mi że jest Żydem z ich listy , nazywa się Kutermankiewicz. Od tamtej pory nie uśmiecham się w pełni i trudno mi ufać ludziom, bo nie wiadomo czy znów komuś coś nie jebnie i mi nie wycedzi. Pamiętam jak plułem zębami , krwią i szkłem w blasku świateł nocnego klubu, a ten chory człek pamięta pewnie mój nokautujący prawy prosty i bieżnik obuwia, przez rozciętą wargę mogłem przełożyć palec jak szaman z plemienia HWDP. Nie poszedłem na milicje bo tak kiedyś myślałem że wypada, pokrył koszta, napisał oświadczenie. Mam nadzieję że nikogo już nie skrzywdził .Tak sobie myślę że gdybym miał anioła stróża ten w tym momencie bawił się ostro w klubowej toalecie z inną anielicą stróżycą – alfons jeden. Od dziś uczę się zasypiać samotnie, na wszelki wypadek gdybym nie mógł zasnąć mam jeszcze parę stron książki, uzupełniam też lekturę polskich filmów z zakurzonego kąta w wypożyczalni… Golenie na razie odpada, nie wiem ile to potrwa, jak się znudzę to ciach. Moje ciało nie lubi nawet szlachetnych metali…
poniedziałek, 8 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz