Porządki w szafce z płytami zaowocowały odnalezieniem seta Shona Sebastiana z NY…Facebook się przydał…Dawno dawno temu, gdy jeszcze byłem palącym taxówkarzem trafił mi się kurs z amerykanami jak później się okazało Indyjskiego pochodzenia, miałem jamajski nastrój, jak zwykle mając na względzie dobre imię firmy przyjaciół robiłem wszystko by klient był 100% zadowolony, a tu nagle słyszę że chcę ich oszukać i wiozę jakąś nie znaną im długą drogą !WTF myślę sobie i moim angielskim w stopniu komunikatywnym cedzę że nie mają racji i w ogóle, przekonałem ich o swym profesjonalizmie. Tak narodziła się wieloletnia przyjaźń z grupą tych studentów medycyny, ja wtedy studiowałem albo dziennikarstwo albo marketing, nie pamiętam dokładnie. Zaprzyjaźniliśmy się, poznawałem Ich kulturę bywając zapraszany na imprezy i ceremonie.. Polecam Wam indyjską restaurację Tandoor Palace w Wawie, to tam nauczyłem się jeść ryż curry z jogurtem naturalnym. To były miłe czasy, Shon grał całkiem nieźle , jeździliśmy po Polsce na imprezy, Mary J. nas prowadziła… Zachęcali bym wyjechał do US, ale… A teraz jest mi jakoś gównianie ,ten przed świąteczny nastrój... :(
czwartek, 23 grudnia 2010
DJ w smaku hamburgera z curry
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz