środa, 1 grudnia 2010

ne CUD


To nie CUD, tylko kiepska fota zrobiona wczoraj w Pabianicach przy jakimś kościele marną niby kopią iPhona-a czyli Sramsungiem Omnia, który dziś nie zadzwonił mimo ustawionego alarmu…Jakiś kreatywny duchowny co lubi sobie powyginać świecącego węża…
Fajne te ostatnie 40 godzin, zrobiłem 1800 kilometrów po Polskich drogach mimo paraliżu atako-zimowego… Lubię noc na trasie w takich warunkach, ja wczuta i moje myśli… lepiej jak pasażer śpi… na serce nie zejdzie. Fajni są Ci kierowcy Tirów, którzy to kochają, te umajone ciężarówki, jak targ pamiątek pod Jasną Górą. Oni wiedzą jak jechać i pilnować porządku na drodze. Sam myślałem by w głębi osobówki umieścić diodowe serce przebite strzałą, cb radia nie chcę bo za bardzo cisnę z jołopami…Dziś zamiast treningu zabrałem się za odśnieżanie przed domem… teraz dla relaksu szklaneczka po tureckiej herbacie z Turcji napełniona nalewką własnej roboty – prezent od Pani Nauczycielki – żony Sprzedawcy którego bardzo lubię. No i jeszcze podwójne espresso + Offspring , muszę się nakręcić by posprzątać dom i zrobić kolację, dziś jem z dwiema artystkami:). wcześniej wpadnie Mroczny Rycerz nową terenówką , ma prezent z Amsterdamu… Na narty polecam Offspring, uwielbiam moje snowblade, nie wyprzedzają mnie jakoś ludziki, a jak w coś pierdyknę – to będzie pierwszy i ostatni raz… Życie jest piękne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz